Zbliżały się krytyczne dla nas dni. Przez miasteczko przeciągały coraz liczniejsze tabory uciekinierów. [...] Jechały powozy i bryczki, a najwięcej duże wozy drabiniaste zaprzężone w dobre konie dworskie, naładowane rozmaitymi rzeczami, skrzyniami, walizami, pościelą. Nie wszystkimi pojazdami powozili furmani lub fornale. Na bardzo wielu wozach siedzieli z lejcami w rękach dostatnio ubrani panowie, a nawet panie i młode panienki. Niemało wozów jechało z księżmi, też bez furmanów, powozili sami, czasem obok siedziała gospodyni. Widok uciekających ziemian, a zwłaszcza księży, wyprowadzał z równowagi mojego intendenta, eks-dziedzica Rzuchowskiego. Stawał on w otwartym oknie i przy przejeździe księży zawsze zaczynał śpiewać na cały głos, niemiłosiernie fałszując: Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród... Jadący podnosili głowy w stronę okna i zacinali batem konie. [...]
28 sierpnia bolszewicy podeszli pod Zamość i przecięli szosę na Szczebrzeszyn. Byliśmy już odcięci od Zamościa, lecz jeszcze przez parę godzin porozumiewaliśmy się z nimi telefonicznie, dopóki nie przerwano drutów.
Szczebrzeszyn, 28 sierpnia
Zygmunt Klukowski, Wspomnienia z Zamojszczyzny, Biblioteka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Najwybitniejszym wydarzeniem tego roku był przyjazd do Zamościa prezydenta Rzeczypospolitej prof. Ignacego Mościckiego. Miało to nastąpić w czerwcu, przygotowania zaczęły się parę miesięcy przedtem. Pan prezydent zgodził się przybyć do Zamościa na poświęcenie Szkoły Rolniczej im. Józefa Piłsudskiego w Janowicach. […]
18 czerwca rano wybrałem się końmi do Zamościa na całe dwa dni, ażeby — mając imienne zaproszenie na wszystkie programowe imprezy i raut — wziąć udział w uroczystościach powitalnych, tym bardziej że nigdy jeszcze prezydenta nie widziałem. Zawczasu musiałem sprawić sobie nowe czarne palto i kupić pierwszy i ostatni w życiu melonik na głowę. Dzień był wyjątkowo gorący i upał przy galowych strojach dawał się wszystkim mocno we znaki. Lecz trzeba było zastosować się do ceremoniału. […]
Przyjechał prezydent w godzinach przedpołudniowych samochodem od strony Lublina, w otoczeniu licznej świty […]. Od granic powiatu już kilka razy go zatrzymywano i witano. Udał się najpierw do kolegiaty, a potem do starostwa, gdzie przygotowano dla niego cały apartament i tu jadł obiad w ścisłym gronie swego otoczenia. Warto zanotować ciekawy szczegół, że lekarz powiatowy, dr Branicki, musiał przedtem w kuchni sam spróbować wszystkich potraw, jakie miały być podane i kosztować wina z butelek, które przy nim odkorkowywano. […]
Wieczorem odbył się raut w kasynie oficerskim w koszarach. Przed kasynem na dworze stał stół, przy którym siedzieli oficerowie i prowadzili ścisłą kontrolę przybywających […]. O 22.00 zjawił się prezydent i od tej chwili już nikogo na salę nie wpuszczano. Wkrótce odbył się cercle, w czasie którego starosta przedstawiał prezydentowi po kolei wybitniejszych obywateli z miasta i powiatu. […] Starosta Koślacz chciał przedstawić i mnie, lecz się wymawiałem, bo raził mnie ten suchy szablon i byłem nieco onieśmielony w swym starym, kusym, niemodnym fraku. Lecz ani się spostrzegłem, gdy w pewnym momencie schwycił mnie za ramię i postawił przed prezydentem, mówiąc: „Oto dyrektor jednego z naszych szpitali, który jednak więcej zajmuje się historią aniżeli medycyną”. Trochę mnie to stropiło, czułem że mam głupkowatą minę, prezydent uśmiechając się po swojemu wyciągnął rękę i powiedział coś w rodzaju „aa”. […] Coś tam odbąknąłem i już musiałem się usuwać, bo „podawano” następnego gościa.
Po odjeździe prezydenta nastąpiło widoczne odprężenie w ogólnej, bardzo oficjalnej atmosferze i rozpoczęła się wesoła zabawa taneczna, która trwała do białego dnia.
Zamość, 18 czerwca
Zygmunt Klukowski, Praktyka w Szczebrzeszynie, „Karta” 2004, nr 42.
Nie mamy już wątpliwości, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. Napięcie nerwów zwiększa się z każdym dniem. Dziś niespodziewanie odwołano z manewrów 9 pułk piechoty [Legionów] przebywający w okolicach Szczebrzeszyna i Klemensowa.
Po południu byłem w Zamościu. Otrzymałem od starosty rozkaz ściągnięcia z urlopu wszystkich pracowników szpitalnych.
Szczebrzeszyn, 12 sierpnia
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
W nocy powołano w Szczebrzeszynie do służby czynnej przeszło czterdziestu rezerwistów, w tym doktora Jóźwiakowskiego i sędziego Sokołowskiego. Podniecenie w mieście ogromne. Odjeżdżających rezerwistów odprowadziliśmy na stację. Nastrój wśród powołanych doskonały. Jestem całkiem wytrącony z równowagi. Trudno mi wykonywać zwykłą, szarą, codzienną pracę. Ponosi mnie.
Szczebrzeszyn, 14 sierpnia
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
Lawina ludzka, ogarnięta paniką, gnała gdzieś przed siebie, często nie wiedząc, dokąd właściwie dąży i gdzie będzie kres tej wędrówki. Tempo nadawały samochody osobowe, które wyprzedzały nie tylko tabory konne, lecz i auta ciężarowe. Piękne limuzyny [...] najczęściej ze znakami rejestracyjnymi Warszawy, przeładowane były uciekającymi i ich rzeczami. Niezwykle przykre wrażenie sprawiał widok stosunkowo dużej liczby oficerów wyższych szarż uciekających razem z rodzinami.
Można było zobaczyć ludzi jadących na stopniach, na błotnikach, na zderzakach, kurczowo trzymających się klamek, ram okiennych itp. Rzeczy były poprzywiązywane wszędzie, gdzie tylko się dało.
Szczebrzeszyn, 21 września
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
Po wsiach Niemcy wszystko zabierają, głównie zboże, kartofle i bydło. Niektóre wsie są ogołocone doszczętnie. Opowiadał nam dr Snacki o dramatycznej scenie w Goraju. Gdy Niemcy grasowali tam, jedna kobieta schwyciła duży bochenek chleba, przycisnęła go skrzyżowanymi rękoma do piersi i za nic nie chciała oddać. Żołnierz strzelił do niej. Upadła na ziemię, lecz chleba nie puściła. Wówczas dobito leżącą poprzez trzymany chleb. I tak ją pochowano, z bochenkiem zakrwawionego chleba.
Szczebrzeszyn, 3 czerwca
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
Reichsführer SS zarządził w ciągu swego kilkugodzinnego pobytu w Krakowie, co następuje:
1. Osiedlenie Niemców z Besarabii i Bośni nastąpi natychmiast po przejściu ich przez obozy przejściowe. Z jak największym pośpiechem należy natychmiast ukończyć akcję osiedlania Słoweńców i Lotaryńczyków (17.000), którzy mają się osiedlić w dystrykcie lubelskim jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia 1942.
2. Postępowanie z Polakami, którzy z dystryktu lubelskiego mają być wysiedlani, ustalam następująco:
a) dla dzieci do lat 10 utworzy się tzw. obozy wychowawcze [Kindererziehungslager]; w obozach tych przeprowadzi się w późniejszym czasie dokładne ich badanie. Dzieci uznane za cenny rasowo materiał pojadą do Rzeszy [...];
b) dla Polaków mających ponad 60 lat utworzy się tzw. wsie rentowe [Rentendörfer];
c) sposób postępowania z pozostałymi Polakami uzależnia się od zaliczenia ich do odpowiednich grup.
Włączonych do IV grupy przekaże się jako siłę roboczą do obozów koncentracyjnych. Grupa III użyta zostanie jako siła robocza w Rzeszy względnie na wschodzie. Włączonych do grupy II przeznacza się celem dokładnego ich badania do Łodzi, po czym dopiero wódz SS poweźmie decyzję co do dalszego ich przeznaczenia.
[...] Proszę, stosując się do nowo podanych zasad, ustalić, o ile to jest obecnie już możliwe, liczebność poszczególnych grup.
10 października
Zygmunt Klukowski, Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie, Warszawa 1947.
2. Ewakuacji podlegają zasadniczo wszyscy mieszkańcy wsi. [...] Z punktu zbornego Polacy, z wyjątkiem tych, którzy muszą pozostać we wsi, zostaną przeniesieni najkrótszą drogą do obozu zbornego w Zamościu.
3. Wyjątki:
a) Ukraińcy [...] podlegają specjalnemu traktowaniu i nie wolno ich traktować tak, jak Polaków;
b) członków Policji Polskiej i ich rodziny należy pozostawić zasadniczo w miejscu zamieszkania.
4. Czas ewakuacji Polaków nie powinien przekraczać 1 godziny.
5. Po wypuszczeniu osób ewakuowanych zagroda winna być strzeżona przez służbę specjalną (Sonderdienst), aż do czasu przybycia nowych posiadaczy.
Zamość, 21 listopada
Zygmunt Klukowski, Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie, Warszawa 1947, [cyt. za:] Tu będą Niemcy, oprac. Anna Richter, „Karta” 2010, nr 62.
Wskazówka postępowania dla obozu zbornego dla Polaków w Zamościu, w związku z akcją wysiedlania w powiecie zamojskim.
[...] Na podstawie kartoteki centralnej, należy dla każdej grupy sporządzić kartotekę specjalną, to znaczy osobną dla osób zdolnych do zniemczenia, dla osób przeznaczonych na prace w Rzeszy, dla osób skierowanych do tzw. Rentendörfer, dla oddzielonych od rodzin dzieci, dla osób przeznaczonych na prace w Generalnym Gubernatorstwie, jak też dla Polaków przekazanych do Brzezinki. [...] Zależnie od tego podziału, należy przygotować dla poszczególnych grup osobne baraki, aby przez odpowiednie rozgraniczenie uniknąć zmieszania raz już oddzielonych osób.
Ażeby wpłynąć uspokajająco na Polaków, wzburzonych odłączeniem dzieci od rodziców itd., należy im, jeszcze przed odłączeniem, podać do wiadomości załączone obwieszczenie, tłumacząc je na język polski.
„Obwieszczenie.
Żydostwo i komunizm, które nie tylko zagrażają Niemcom i ich sojusznikom, lecz także chcą zniszczyć całą Europę, a więc i was wciągnąć w przepaść, muszą być zniszczone. Aby zwalczyć tę moc diabelską, musimy zmobilizować wszystkie siły Europy. Dlatego musimy tych wszystkich spośród was, którzy są zdolni do pracy, wysłać do Niemiec i tam ich zatrudnić.
Aby waszym dzieciom dać możność swobodnego rozwijania się, trzeba je umieścić u krewnych (u dziadków lub osób niezdolnych do pracy), na innym terenie Generalnego Gubernatorstwa. O ich przyszłość nie potrzebujecie się troszczyć. Będzie wam dana możność dzieci wasze i członków rodziny wspomagać pieniędzmi, które w Niemczech zarobicie w wystarczającej ilości. [...] Faktu wysłania was na prace do Rzeszy nie da się absolutnie zmienić, istnieje jednak możliwość, że w nagrodę za dobrze wykonaną pracę, być może prędzej, niż przypuszczacie, połączycie się znów z waszą rodziną.”
Zamość, 21 listopada
Zygmunt Klukowski, Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie, Warszawa 1947, [cyt. za:] Tu będą Niemcy, oprac. Anna Richter, „Karta” 2010, nr 62.
W sprawie zdatności do pracy oświadczył [komendant obozu] Hauptsturmbannführer SS Haumeier, że do obozu należy dostarczać jedynie Polaków całkowicie zdolnych do pracy, aby przez to możliwie uniknąć zbytecznego obciążania obozu, jak też środków transportowych. Osoby ograniczone, idioci, kalecy i chorzy muszą być w najkrótszym czasie przez likwidację usunięci z obozu dla jego odciążenia. Stosowanie tego środka jest jednak o tyle utrudnione, że w myśl zarządzenia Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, w przeciwieństwie do metody stosowanej względem Żydów, Polacy muszą umrzeć śmiercią naturalną.
Zamość, 16 grudnia
Zygmunt Klukowski, Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie, Warszawa 1947.
Prawdą jest, że przy wysiedlaniu w Zamościu [...] rozdzielano rodziny. Nie można jednak tego uniknąć, gdyż do robót w Rzeszy wybrano najlepsze siły w Zamościu, a są one z pewnością bardziej potrzebne w Rzeszy niż tutaj. [...] Żądać dla tych ludzi jeszcze więcej humanitaryzmu albo szczególnego współczucia byłoby absolutnie nie na miejscu. Ludzie ci traktowani są poprawnie i zgodnie z zarządzeniami UWZ [Centrali Przesiedleńczej]. I tak będą nas zawsze nienawidzić, ponieważ muszą opuszczać swoją ojczyznę, aby zrobić miejsce Niemcom, i ponieważ odrywa się ich od reszty rodziny. [...] Zresztą rodziny te pod względem rasowym nie posiadają żadnej wartości, już przed wysiedleniem były obciążone wszelakimi kalectwami i chorobami. W tym stanie rzeczy jest ostatecznie wszystko jedno, w której części GG będą dla nas ciężarem.
Warszawa, 26 lutego
Zygmunt Klukowski, Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie, Warszawa 1947.
Wczoraj wręczyłem nagrody „Polityki” za rok 1959, które po raz pierwszy przyznaliśmy. Do jury pozyskaliśmy znanych i wybitnych historyków, a wśród nich profesorów: Stefana Kieniewicza, Bogusława Leśnodorskiego, Kazimierza Piwarskiego, Juliusza Bardacha, Natalię Gąsiorowską, Stanisława Płoskiego. Wielkie nazwiska. A oprócz nich w jury był docent Czesław Madajczyk i Stanisław Wygodzki.
Nagród było aż trzynaście, w czterech działach. Pośmiertnie za „Powstanie Warszawskie” nagrodę otrzymał Jerzy Kirchmayer. Pierwszą nagrodę w dziale przekazów dokumentarnych, wspomnień i pamiętników jury przyznało Zygmuntowi Klukowskiemu z Lublina za „Dziennik z lat okupacji”. Klukowski w latach okupacji należał do AK. Na wręczenie nagród przybyło sporo oficjalnych osobistości. Najważniejszym gościem był prezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Tadeusz Kotarbiński i minister Golański. Była lampka wina i kilka przemówień (krótkich). Wśród nich także moje. Jeśli coroczne przyznawanie nagród stanie się tradycją, to będzie to powód do dumy.
Warszawa, 18–19 lipca
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998.